piątek, 19 listopada 2010

Emerytalna prawda rządzących

Bardzo chciałam trzymać się myśli, że w rodzimym politycznym bagienku wciąż jeszcze jest kilku odpowiedzialnych i kierujących się rozsądkiem ludzi. Otóż – nie ma. Wiem, że odkrycie to poczyniłam dość późno, ale z zasady wciąż człowiekowi, który przecież z natury omylny jest, oferuję drugą, i jeszcze raz drugą, i jeszcze ten setny raz kolejną 'drugą szansę'. 

Skończyło mi się to jednak wczoraj, kiedy wyszedł Stojący na Czele Wszystkich Ministrów i rzekł: zabierzemy OFE składki, bo tak. W całej okazałości dostrzegłam wówczas słuszność opinii oponentów w moherowych beretach, którzy na koalicji rządzącej i premierze nie pozostawiali dotąd suchej nitki.

Też sobie kilka kubełków z zimną wodą przygotuję. Ale nie będę ich wozić do Warszawy i ganiać z nimi za Pierwszym Ministrem, tylko zafunduję personie mej lodowaty prysznic.

Sądziłam, że miłościwie nam panujący wiedzą, co robią. Wbrew wszystkim i wszystkiemu chcą nam tu Zieloną Wyspę zafundować. Wierzyłam im. Że trzeba zacisnąć pasa i kryzys przetrwać – wierzyłam. Że przejściowe są kłopoty – wierzyłam. Że Polska znakomicie poradziła sobie z kryzysem – wierzyłam. Że nieoczekiwaną dziurę budżetową (przecież było bardzo dobrze!) załatają – wierzyłam. Że reformę emerytalną dokończą – och, jak bardzo ja im wierzyłam!

Tymczasem z nimi jest jak z prawdą, z którą z kolei jest jak z dziurą w czterech literach – każdy ma swoją.

Mnie się ta ichnia prawda kompletnie nie podoba. To ciągłe grzebanie przy OFE i opowiadanie banialuk o tym, jakie to kosztowne strasznie dla budżetu państwa, to składek przekazywanie.

A taki Balcerowicz Leszek na ten przykład, co to ja mu wierzę, bo uczony jest i analityczny ma umysł, powiedział dla 'Rzeczpospolitej', co następuje: Teza, że dług rośnie z powodu funduszy emerytalnych, jest fałszywa. Mamy do czynienia z nierzetelną propagandą na temat reformy emerytalnej. Słuchając toczących się dyskusji, można odnieść wrażenie, że problemu by nie było, gdybyśmy nie przeprowadzili reformy, a to nieprawda. Transfery do OFE stanowią zaledwie 2 proc. PKB.

W mediach pojawiły się komentarze, że OFE i tak nie cieszą się w nieufnym polskim społeczeństwie popularnością, więc jak się im dołoży zabierając, to to nie będzie polityczne samobójstwo. A więc polityka ponad ekonomią? Czyjeś interesy, które pozwolą utrzymać się przy korycie za cenę bieda-emerytur przyszłych starowinek i starowinków? Pięknie...  

Naprawdę tak trudno zrozumieć, że jeśli teraz nie pozwoli się OFE pomnażać odkładanych na emeryturę środków, to ci nieszczęśni, ubodzy emeryci prędzej czy później znajdą się na garnuszku państwa? A ten garnuszek to nic innego jak budżet... Skoro więc zdecydowaliśmy się na emerytury kapitałowe, bo pół świata sprawdziło to w praktyce (ze świetnym skutkiem, sądząc po zadowolonych minach ichniejszych, nieźle sobie spędzających jesień życia emerytów), to tak trudno się tego konsekwentnie trzymać?

Dzisiaj szybko się z tego rząd wycofywał, tłumacząc, że wcale nie to miał na myśli, co wczoraj mówił, że ma na myśli. Interesujące. W epoce upowszechnienia nagrań video i to w jakości HD takie kłamstwa pociskać! Rządzący przekonani są, że nikt ich nie sprawdzi? Nikomu nie będzie się chciało wracać do wczorajszych zapisów? 

Ehhh... Rozczarowana jestem. Na wskroś urażona. Smutno mi i żal zarazem.

Jak rasowa blondynka znajdę pocieszenie w zakupach. Poszukam sobie na allegro moherowego nakrycia głowy, a okolice jego 'antenki' posypię pokutnym popiołem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz