Jak tak siądę i myślę, to dochodzę do wniosku, że być francuskim emerytem miodnie jest. Powiem więcej – jest to poświęcenie, na które zdecydowanie jestem gotowa.
Dywaguję o tych francuskim uposażeniu na jesień życia w związku ze zdecydowanymi krokami, jakie społeczeństwo mieszkające za Linią Maginota powzięło w związku z zamiarami ich prezydenta, który postanowił podwyższyć wiek emerytalny z 60 na 62 lata. Prawdą jest to, co powiadają o Francuzach, że nigdy nie są gotowi na reformy, ale zawsze na rewolucję.
Nie chciało się Francuzom ruszyć w 1939, nie chce im się też zbyt długo pracować... No i ja ich właściwie rozumiem. Nasi politycy uzasadniają konieczność przedłużenia wieku emerytalnego z 65 lat do 67, że niby wykluczenie społeczne osób starszych, brak aktywności zawodowej wpływający na ich fatalne samopoczucie, niska emerytura itd. etc.
Dywaguję o tych francuskim uposażeniu na jesień życia w związku ze zdecydowanymi krokami, jakie społeczeństwo mieszkające za Linią Maginota powzięło w związku z zamiarami ich prezydenta, który postanowił podwyższyć wiek emerytalny z 60 na 62 lata. Prawdą jest to, co powiadają o Francuzach, że nigdy nie są gotowi na reformy, ale zawsze na rewolucję.
Nie chciało się Francuzom ruszyć w 1939, nie chce im się też zbyt długo pracować... No i ja ich właściwie rozumiem. Nasi politycy uzasadniają konieczność przedłużenia wieku emerytalnego z 65 lat do 67, że niby wykluczenie społeczne osób starszych, brak aktywności zawodowej wpływający na ich fatalne samopoczucie, niska emerytura itd. etc.
Ale mnie nikt nie pytał, czy mnie się to podoba. A mnie się nie podoba. Bo po pierwsze primo to mnie się wykluczenie nie ima, bo nie przeszkadza mi, że ludzie są daleko ode mnie, po drugie primo samopoczucie to ja mam fatalne, gdy za dużo ludzi czegoś ode mnie chce, a po trzecie primo – niska emerytura... Heh... Chciałoby się powiedzieć: no, proszę Cię ministru i premieru...
Jeśli pójdę na emeryturę w wieku 67 lat, to ile ja się nią nacieszę? Góra trzy lata, o ile w ogóle dożyję do tego ustawowego wieku emerytalnego.
No więc ja chcę na francuską emeryturę, bo mając lat 60 i co miesiąc pobierając należne mi świadczenie to ja sobie czas zagospodaruję, wykluczona się czuć nie będę, zajęcie sobie znajdę, żyć będę po prostu jak francuski emeryt – wygodnie, komfortowo, beztrosko. Umierać będzie mi się lepiej.
Zaraz do Sarkozy`ego napiszę, zaznaczę, że najnowszą płytę koleżanki małżonki nabyłam. Nie mój to gust, nie moja muzyka, ale jeśli ma to być inwestycja w emeryturę, to na to poświęcenie takoż jestem gotowa.
Znikam zatem, żeby zacząć żmudne i mozolne pisanie, przypominając sobie francuskie słówka...
Mon Cheri Monsieur Président, je vous écris pour Vous...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz