piątek, 1 października 2010

Wesołe ma być życie staruszka na emeryturze. I basta!


Taki trend jest teraz, modny bardzo, żeby ludzi starszych aktywizować. Żeby starość nie była tabu. By dostrzegać osoby w podeszłym wieku, które mieszkają w mieście i chcą jak każdy pójść do klubu, wypić piwo w knajpie, skorzystać z usług salonu kosmetycznego, uczyć się języków, w kinie czuć komfortowo, o zbyt wysokie krawężniki i nierówne płyty chodnikowe się nie potykać, do tramwajów nie wspinać mozolnie i z wyraźnym trudem, no i w ogóle korzystać z tych samych praw oraz przywilejów, wynikających z mieszkania w mieście, z których pełnymi garściami czerpie wyższa kasta nie-emerytów.

No, pięknie bardzo. Szlachetnie. Cel szczytny. Idea śmiała. Walczmy z wykluczeniem. Jak ładnie zostało to ujęte w tekście Całkiem Zmyślnej Pani Autorki o Sercu Czułym i Piórze Lekkim, Marty Kacprzyk: Tę rewolucję w sposobie myślenia powinny rozpocząć przede wszystkim media, ale także my sami na co dzień. Pokazując seniorom, że nie różnią się niczym od osób młodszych nie tylko przywraca się im chęć do życia, ale także aktywizuje do odkrywania nowych pasji. Jesień życia może być bowiem złota, a starość absolutnie nie musi być tabu.

Gdybym była osobą starszą – znaczy się starszą niż już jestem – to pewnie głośno przyklasnęłabym pomysłowi, a następnie założyła blog: 'stop mentalnej starości' czy inną rewolucyjną partię, która weszłaby w komitywę z Palikotem, żeby wywijać wibratorami, bo stary człowiek też może. I wcale, jak to się określa eufemistycznie, jesień życia nie musi upłynąć pod hasłem: 'starych eksmitować na wieś, zabierają przestrzeń w mieście'. Podobnież aż 3 miliony podeszłych wiekiem żyje w dużych miastach...



Osobiście żyję w mieście niechętnie. Nie jestem jednak aż tak podeszła (wiekiem), za to żółcią jestem podeszła, aże się ona we mnie przelewa, nawet w ślepiach przekrwionych bulgocąc, niekiedy zasię i resztki zwojów mózgowych w żółtej brei się pławią, co zapewne ma proste przełożenie na złośliwość i zjadliwość mych pisemnych wypowiedzi.

Bo jak mają się te deklaracje w stylu 'uczyńmy starość bardziej ludzką' do pomysłów rządu, by ograniczyć możliwość zarobkowania osobom pozostającym na emeryturze? Na rencie można dorabiać, na emeryturze – nie. Heh... Znaczy się jak dwie niesprawne ręce i dwie niesprawne nogi, razem cztery niesprawne kończyny staną się mym udziałem, mogę wziąć w zęby zaświadczenie o niepełnosprawności, o grupie inwalidzkiej orzeczenie i zostać ochroniarzem/strażnikiem/dobytku pilnującym portierem na budowie?

Ale jak sprawna jestem, choć wiekowa, bo 60 na karku, ale wysportowana jestem i aktywna fizycznie i wciąż jeszcze umysłowo lotna, bo w wieku średnim mnie wzięło na sport i tak mi już zostało, to mam siedzieć w domu z tym skromnym świadczeniem emerytalnym, które zgodnie ze zreformowanym systemem emerytalnym wynosi 40% mojej ostatniej pensji?

Ach! Ja durna! Przecież wiek emerytalny podnoszą, bo podobnież tak lepiej dla przyszłych emerytów. Dłużej pracują, więcej na emeryturę odkładają. A więc wróć! Jeszcze raz, tylko trochu inaczej: Ale jak sprawna jestem, choć wiekowa, bo 70 na karku, ale wysportowana jestem i aktywna fizycznie i wciąż jeszcze umysłowo lotna (...) to mam siedzieć w domu z tym skromnym świadczeniem emerytalnym, które (...) wynosi 41% mojej ostatniej pensji?

Nie! Nie! Co ja piszę?! W jakim domu? Przecież na śmierć zapomniałam, że się mentalność ludzi zmienia! Że teraz starsi mają głos! Że powinnam wziąć w sprawną rękę te swoje pobory, swoją emeryturę i za sprawą wciąż jeszcze sprawnych nóg pobiec w miasto, by żyć pełnią życia i cieszyć się! Do kina, do fryzjera, do kosmetyczki, tramwajem, autobusem, taksówką, teatry, koncerty, wystawy, opera, balet.  

Wesołe ma być przecież życie staruszka! Za minimalną emeryturkę, bo OFE się opierniczają, a rządzący stale coś grzebią przy systemie emerytalnym i jakoś dogrzebać, wygrzebać się nijak nie mogą... 

Kiedyś żyliśmy w epoce gospodarki nakazowej, centralnie sterowanej. Dziś funkcjonujemy, równie nieporadnie, w epoce mentalności nakazowej. Centralnie sterowanej, a jakże! Szkoda tylko, że nie pamiętamy, z jakim smrodem i hukiem to pierwsze dupło... A historia tak bardzo lubi się powtarzać.

1 komentarz:

  1. Racja! Seniorzy niczym się nie różnią od pozostałych, żyć muszą! Na szczęście coraz częściej można ich spotkać uprawiających sporty - grupki pań pomykają mi za oknem popularnym ostatnio stylem nordnic walking, chodzą na kursy komputerowe i działają w klubach seniora lub jako wolontariusze. Muszą mieć jednak przewodnią duszyczkę, która poprowadzi zawstydzone koleżanki, da przykład, pokaże, że 'babuszki' nie siedzą tylko przez telewizorem, w oknie i nie noszą charakterystycznego mundurka. Buzia sama się uśmiecha, gdy widzę żwawe, radosne kobiety w wieku mej mamy, które potrafią zaryzykować i pozwolić sobie na odrobinę „szaleństwa”.

    OdpowiedzUsuń